Stary blog - rok 2008


11 maja 2008r.

  Mam na imię Gucio i jestem kundelkiem, prawdopodobnie mam rok - tak stwierdziła pani weterynarz . Od bardzo niedawna mam nowy dom i mieszkam w bloku na dziewiątym piętrze,konkretnie od 3 maja 2008r. Trudno mi jest jeszcze stwierdzić co jest lepsze bieganie i zażywanie rozkoszy wolności , często o pustym brzuchu, czy też ciepłe mieszkanko i pełna miska. Muszę jeszcze się nad tym zastanowić. Ogólnie nie jest tak źle, nawet chodzenie na smyczy coraz lepiej mi wychodzi, lecz zew wolności zbyt często bierze górę nad perspektywą pełnej miski.

  Natomiast bardzo niepokoi mnie tak zwana pani weterynarz. Dlaczego za każdym razem, gdy się spotkamy musi mnie kłuć czymś ostrym, przecież jej jeszcze nie ugryzłem!!! Mówi, że jestem przeziębiony i muszę dostać lekarstwo, ale nie podoba mi się to. W czasie ostatniej wizyty w piątek wygiąłem igłę, a i tak dostałem zastrzyk. Paskudnie! A droga do weterynarza i z powrotem, to był dopiero koszmar. Okazało się, po raz kolejny , że cierpię na tak zwaną chorobę lokomocyjną i zapaskudziłem Pani samochód. O dziwo nie skrzyczała mnie. Ja byłem trochę zdenerwowany. Dziwni są ci ludzie. 

Oto kilka moich fotek:

Oklapnięte uszko mam :) 
Ujęcie z profilu. 
Cóż za gracja!


12 maja 2008 r. - Alfa czy nie alfa?

  No to dzisiaj dałem wszystkim popalić. Niestety potem i mnie się porządnie oberwało, tzn. musiałem chodzić na bardzo krotkiej smyczy, gdyż moja pani postanowiła wreszcie mi uświadomić, iż to nie ja jestem w tym stadzie osobnikiem Alfa. A szkoda Tak świetnie jest podgryzać innych i ustawiać ich po kątach !!!!!

  Gdy moja pani wrociła dzisiaj z pracy, powitała ją w progu jej Mama z bardzo smutnymi oczami i poinformowała ją, że paskudnie się zachowywałem. Według ludzi może i paskudnie, ale to moja psia natura kazała mi podgryzać sąsiadkę i przeprowadzać selekcję gości. W końcu to ja tu rządzę!!! 

  Tak mi się tylko zdawało Moja pani zaczęła konsekwentnioe stosować tresurę, być może nie tak całkiemn wszystko według tej książki, ale jednak chyba będę musiał się podporządkować. Żegnaj słodka wolności i władzo. Z drugiej jednak strony po co mam się martwić o całe stado, niech one się martwią o mnie. Jeszcze się nad tym zastanowię.

P.S. Pogryzłem dzisiaj krzesło! Hip Hip HURRRA ( Moja pani chyba nie jest tak szczęśliwa jak ja.)


23 maja 2008r. - Obiecuję, że się poprawię! Chyba??? 

  Bardzo dawno mnie tu nie było. Nic dziwnego, ponieważ zachowywałem się skandalicznie. Nadal nie jestem przykładem grzeczności, ale po dzisiejszym porannym popisie, gdy odwiedziła nas Sylwia, to mogę powiedzieć, że nastąpiła ogromna poprawa. Po pierwsze wpuściłem do domu Gabrysię i nawet jej tak bardzo nie podgryzałem. Po drugie na wieczornym spacerze już tak bardzo nie rozrabiałem. Poszczekałem troszkę. Nie tyle co zawsze, więc można nazwać to poprawą.

Resztę doszczekam jutro. 
Czyż nie wyglądam słodko gdy śpię????? Szkoda tylko, że tylko gdy śpię   
Oto co pieski lubią najbardziej na spacerach - wąchać, wąchać i jeszcze raz wąchać!!!!
PONIŻEJ NATOMIAST TO CO JA KOCHAM NAJBARDZIEJ
GRYŹĆ! GRYŹĆ! GRYŹĆ! I JESZCZE RAZ GRYŹĆ ! 

6 czerwca 2008r.

   Witam ponownie! Miałem doszczekać resztę jutro, lecz to jutro zamieniło się w kilka tygodni i działo się, oj działo!

  Otóż obiecałem, że się poprawię, ale czy moja Pani widziała, że gdy obiecywałem to skrzyżowałem pazurki Chyba nie No i doczekałem się ostrego treningu. Pani próbowała do mnie przemówić dobrocią i trochę złością, lecz ja jestem chyba niereformowalny. Tak bardzo się staram, ale wystarczy że troszkę się rozbrykam i już po wszystkich postanowieniach poprawy. No cóż, ja jak tygryski, najbardziej lubię brykać, a jeszcze bardziej lubię gryźć. 

   Oczywiście na dworze czasami spisuje się trochę lepiej, chociaż wciąż muszę chodzić na smyczy. Jednak już nauczyłem się co to oznacza równaj, siad i czekaj. Może nauczyłem sie to za dużo, ale pomału zaczynam kumać czaczę. Najlepiej to wychodzą mi spotkania z ludźmi, których poznałem gdy sobie biegałem wolno, cóż to były za wspaniale czasy!!! Jeśli chodzi o ludzi to najbardziej lubię dzieci na podwórku, oczywiście nie podgryzam ich, jedynie czasami skoczę troszkę w gorę. Czasami uda mi się przywitać spokojnie z jakimś psem, bardzo lubię jamniczkę Gabi . Nie znoszę natomiast dużych psów, co poradzę na to, że nie lubię gdy ktoś patrzy na mnie z góry?

  W domu natomiast to ja byłem Królem, dopóki nie zdenerwowałem mojej Pani.Pewnego dnia Pani zabrała mnie do mojego ukochanego sklepu, gdzie jest tyle różnych smakołyków dla piesków i wszystkie stoją w torbach na ziemi. Nie rozumiem tylko dlaczego Pani nie pozwala mi się częstować. Jakoś to przeżyję, bo po każdej takiej wizycie Pani przynosi do domu coś dobrego, lecz nie tym razem. Tym razem Pani kupiła mi kaganiec. No i koniec z gryzieniem gości. Muszę wpuszczać i wypuszczać ludzi z domu bez gryzienia. Jedyne co mi zostało to poskakać trochę na smyczy i powarczeć. Co za los!!!  

   Pani też zadbała o moją edukację i zabrała mnie w piątek 30 maja, na szkolenie do Pana Marka. Właśnie tam zrozumiałem co to znaczy równaj i zostań, siedzieć już umiałem. To, że zrozumiałem nie oznacza wcale, że muszę to stosować. W czasie szkolenia stawiałem opór, nie poddaje się tak łatwo, lecz po jakimś czasie stwierdziłem, że teraz będę udawał, że już wszystko jest jak należy a w domu sobie odbije z nawiązką. Nagrodą było bieganie po łace bez smyczy. BYŁO BOOOOOOOOOOOOOOOOOSKO, aż mi się wracać nie chciało. Po całym dniu byłem tak zmęczony, że nawet nie szalałem w domu. Zapomniałem wspomnieć, że popołudniu, tego samego dnia byłem u weterynarza i ładnie się zachowywałem. Dostałem jakąś szczepionkę i jakiś straszny płyn na pchły i kleszcze, a w drodze do weterynarza i z powrotem zwymiotowałem w aucie. W drodze ze szkolenia też. To chyba wszystko te nerwy.

Koniec na dzisiaj. Czas iść troszkę pobiegać. 

26 czerwca 2008r. - Wakacje!

  Przyszły wakacje i mam Panią wreszcie dla siebie. Chodzimy sobie rano i wieczorem na baaaaaaaaaaaaaardzo długie spacery. Wieczorkiem poznaję nieznane miejsca w mieście, a rano chodzimy sobie w gdzie jest cicho i spokojnie - tam ćwiczymy sztuczki z kursu.  

  Ale ze mnie ofiara. Zapomniałem powiedzieć, że chodzę na szkolenie w Chruszczobrodzie do szkoły dla piesków "Wesoła Łapka". Uczę się tam jak być grzecznym i w dodatku dostaję za to nagrodę. Gdy wracam ze szkolenia to mój brzuszek jest tak pełny, że już nie mam siły więcej jeść, a to lubię ogromnie.

  Fajnie, że są wakacje! Hip hip HUUUUUURA!!!!!

27 czerwca 2008r. - wieczór z życia Gucia.

Myślałem, że ze względu na wakacje Pani będzie ze mną spędzać więcej czasu, a ona pojechała do koleżanki i przez pół dnia się nudziłem. Jednak gdy Pani wrociła to zabrała mnie na wieczorny spacer.Dzisiaj właściwie mogłem robić co chciałem, oczywiście w ramach rozsądku. Pani urządziła mi sesję fotograficzną "Wieczor z życia Gucia" i oto w ten sposob mogę pokazać, że:

1. Czasami umiem przez chwilę usiedzieć w miejscu 
2. Bardzo lubię grzebać w piasku  luzak 
3. Bardzo lubię obwąchiwać samochody - Pani mówi na mnie "Chemik"  co? 
4.Wieczorem w ogóle mnie nie widać  ważniak 
nawet na piasku  myśli 
5. A tak w ogole to przystojny ze mnie gość hehe  diabełek 
Po tak pracowitym spacerze padłem zmęczony na moj kocyk, a to oznacza dobranoc i koniec plotkowania. Może przyśni mi się coś fajnego co?  papa 
P.S. Może nie tak od razu zasnąłęm, musiałem jeszcze poznęcać się troszkę nad plastikową butelką. Mowię Wam - fantastyczna zabawa !!!!!!!

29 czerwca 2008r. - Niedzielne lenistwo.
Dzisiaj była niedziela i niezbyt dopisała nam pogoda, było sennie, bardzo sennie więc oddałem się błogiemu leniuchowaniu. Pani ostatnio nie goni mnie z łożka, więc uciąłem sobie drzemkę po powrocie z porannego spaceru.
Miło jest położyć łebek na poduszce, nawet jeśli to tylko poduszka ozdobna.
Albo wyciągnąć się na grzbiecie na mięciutkim łóżeczku.
Lub przytulić się do innej podusi.
Tylko gdzie jest moje ucho? Nieważne tak fajnie jest poleniuchować sobie.
A tu małe przytulanko do Pani. 
Nie leniuchowałem przecież przez cały dzień , tylko połowę. O tu na przykład prezentowałem całą gamę moich uśmiechow. Mam przepiękne ząbki, prawda?
Uśmiech numer 1
Uśmiech numer 2
Uśmiech numer 3
   Popołudnie było troszkę bardziej pracowite ponieważ pojechałem na szkolenie, na którym niestety nie byłem dobrym uczniem. Pan treser  wyznaczył mi inny termin szkolenia, tj. środę. Być może nie będę się tak kłocił z tamtymi pieskami. Te były za duże, a jak już wspomniałem nie lubię gdy ktoś patrzy na mnie z gory. luzak 
  Dobrą stroną tego wyjazdu było to, że mogłem sobie troszkę pospacerować wśrod łąk. Poniżej przedstawiam parę fotek, w tym te na ktorych widać, że już często reaguję na polecenie "siad", nawet gdy obok przejeżdża samochod. Na zdjęciach oczywiście jestem ja a nie samochody  język2 
Idę pierwszy - trzeba dokładnie obwąchać teren.
To ja w czasie obwąchiwania.
Coś jedzie i warczy, to chyba samochód?  
No pojechał, ale ja posiedzę sobie jeszcze chwilkę.
O! A tu pozuję.
Koniec spaceru. Ostatni rzut okiem przed jazdą do domu.

2 lipca 2008 r. - Dzisiaj byłem całkiem grzeczny!
  Dzisiaj byłem na indywidualnych zajęciach dobrego wychowania. Tak jak wcześniej wspomniałem nie zachowywałem się grzecznie na ostatnim treningu, więc Pan Treser wyznaczył mi dzisiaj indywidualną lekcję. Było super!!! Miałem całe pomieszczenie szkoleniowe tylko dla siebie, no i Pan Treser też był zajęty tylko mną. Lubię być w centrum uwagi  luzak .
   Nadal ćwiczyłem siadanie, warowanie i "nos", ale też poznałem i ćwiczyłem "gruszkę”, czyli przychodzenie do nogi i komendę zwalniającą. Przy okazji wykonywania ćwiczeń zjadłem cztery parówki i sporo suchej karmy. Brzuszek mam tak pełen smakołyków, że nie mam nawet siły brykać i strasznie chce mi się spać.  ziew  hehe
  Po zajęciach poszedłem z moimi Paniami na spacerek. Było strasznie fajnie dopóki Mama mojej Pani nie zobaczyła szczekających psow. Trzy śliczne białe „psiny”, owczarki wielkości cielaczków, były za płotem jednak Mama Pani zaczęła piszczeć i musieliśmy zawrócić. Szkoda  żal 
   W drodze powrotnej też byłem bardzo dzielny i nie zwymiotowałem – szkoda było mi tylu pyszności. Za to zwymiotowałem w drodze na zajęcia, ale tylko troszkę. Chyba zaczynam się przyzwyczajać.
   A jeszcze zapomniałem wspomnieć, że w poniedziałek były imieniny jednej z Pań i nawet wpuściłem i wypuściłem gości. Z jednym gościem tylko trochę się pokłóciłem, po co pierwszy zaczął ze mną. Obszczekałem go równo. Ale było fajnie !!!!  hehe 
A oto parę fotek z dzisiejszego spaceru, są znacznie lepszej jakości  oczko :

                               Kilka ujęć z każdej strony.
Ach jak przyjemnie buszować jest wśrod traw!
Chwilka odpoczynku po buszowaniu.
Ale gorąco!!!
Mam już dosyć, jest tak strasznie gorąco! Chodźmy do domu!

  
lipca 2008r. - Wierszyk.
  Przed chwilą moją stronkę odwiedziła przyjaciołka mojej Pani i napisała śliczny wierszyk o mnie. Tak bardzo mi się spodobał, że z księgi gości wklepałem go łapkami natychmiast na stronkę  hehehe . Skąd tamta Pani tak dobrze mnie zna  co?  Przecież nigdy mnie nie widziała ! Chyba jest psim psychologiem  hehehe . Dziękuję za wierszyk, a oto i on:
Oto Gucio nasz wspaniały w każdym calu doskonaly ! 

Może Gucio łapkę poda ? nie chce podać ? A to szkoda ! 
Bo też Gucio nasz uroczy lubi czasem się podroczyć: 
Raz zaszczeka, raz ucieka, a toż znowu gryzie człeka . . . 
Taki to on CHARAKTERNY, ale za to bardzo WIERNY - 
I poliże, i pocieszy, i się bawi jak należy 
Panie swoje wielbi szczerze i na spacer je wciąż bierze 
Niechaj Gucio zdrowo wzrasta  
PIES NA MEDAL - NO i BASTA ! ! ! 

10 lipca 2008r. - Wizyta u Pani weterynarz.




   Odkąd  wprowadziłem się do mojej Pani cały czas mam katar, właściwie to już przed przeprowadzką byłem chory, miałem chore gardełko i mnostwo pcheł. 
Pani nie mogła patrzeć jak kicham i zabrała mnie do Pani weterynarz. Po drodze jak zwykle dopadła mnie choroba lokomocyjna, ale z powrotem było całkiem dobrze, choroba ustąpiła, czyżby z wrażenia po wizycie? myśli 
    U Pani weterynarz spotkałem kilka pieskow, w tym szczeniaka znajdę, ktory miał kłopoty z brzuszkiem. Był bardzo słaby i dostał kroplowkę. Był także piesek, ktory przeskakiwał przez płot i rozerwał sobie brzuszek. Pani weterynarz go uratowała i był na zmianie opatrunku. Był też kotek i on też chyba dostał kroplowkę. Dzisiaj rano u Pani weterynarz był chyba ostry dyżur, jak sama stwierdziła raczej szpital polowy, ponieważ pacjenci leżeli w poczekalni, z braku wolnych sal. 
  Potem przyjechała Sylwia, był też sąsiad i wszystkich w miarę spokojnie powitałem i wypuścilem z mieszkania. Nawet na korytarz wychodzę już bez smyczy i po inspekcji korytarza wracam do domu. 
  Wieczorem w nagrodę poszedłem z Panią na długi spacer i poznałem nowe miejsca w naszym mieście. A najważniejsze udało mi się zjeść kość, o ktora wcześniej toczyłem z Panią walkę. Wtedy Pani wygrała i udało jej się wydobyć tak "cudnie" pachnącą kość z mojego pyska, ale wieczorem wyrownałem wynik. Mamy remis  1:1. hehehe 
A teraz idę spać. Może przyśni mi się jakaś apetyczna kostka . luzak 

11 lipca 2008r. - W końcu bez smyczy.
  Dzisiejszy dzień zakończyl się wspaniale. Otoż moja Pani poszła ze mną na długi wieczorny spacerek i pozwoliła mi troszkę pobiegać bez smyczy. Byliśmy na spacerze w miejscu gdzie nie było wiele pieskow, tylko dwa i to za płotem, więc większośc czasu spędziłem na wąchaniu i jedzeniu wspaniałych psich czekoladek. Pani wiedziała jak mnie przywołać.   oczko  Zawsze przybiegałem chociaż czasami zapachy były tak interesujące, że nie za każdym razem  chciało mi się odrywać nosek od tych wspaniałych aromatow  luzak . Nic nie poradzę na to, że tak kocham psie czekoladki! Było super. Może jutro będzie powtorka?  hehehe 

12 lipca 2008r. - Tęczowy Most i Fundacja Niechciane i Zapomniane.
   Moja Pani znalazła dzisiaj stronę Fundacji Niechciane i Zapomniane. Wszystkim kochającym psy i inne zwierzęta gorąco polecam ją: http://www.niechcianeizapomniane.org
  Przede mną z moją Panią mieszkał inny piesek Maksiu serce . Był tak samo kundelkiem jak ja, lecz miał to szczęście, że od szczeniaczka mieszkał z naszą Panią i cały czas miał kontakt ze swoją mamą Aksą. Maksiu przekroczył tęczowy most 5 marca 2008 roku i biega teraz ze swoją mamą i swoim Panem po łąkach i są szczęśliwi. Gdy Maksiu udał się na drugą stronę tęczowego mostu brakowało mu do 14 lat 2 miesiące i 2 dni.
MAKSIU  przekroczył już tęczowy most.  roza 
15 lipca 2008r. - Taki sobie leniwy dzionek, czyli co się ostatnio działo.

  Ostatnio moja Pani pozwala mi częściej chodzić bez smyczy. hehe  Jest strasznie fajnie tak sobie pobiegać, ale muszę patrzeć gdzie idzie moja Pani, ponieważ mogłaby się gdzieś mi zgubić. Na spacerach spotykam nowe pieski i coraz lepiej się zachowuję. Mały wyjątek stanowi wczorajsza awantura z takim małym rasowy psiakiem. Nie było to nic groźnego raczej skakanie i pyskowanie, ale ludzie myślą od razu, że będzie straszna bijatyka. Och ci ludzie, nie wiedzą co to dobra zabawa. 

Moi nowi znajomi to psinki: Sonia, Sara i Benek. Ładnie się z nimi bawię. Najbardziej lubię się bawić z Sonią i Gabi. Niestety ostatnio rzadko spotykam Gabi, chyba chodzimy na spacery w innych godzinach. Ale za to jest Sonia.  serce 


  Oprócz zabaw to jem i śpię oraz szczekam. Mam też katar i Pani daje mi takie paskudne coś do picia.   Za każdym razem uciekam i Pani musi siłą dawać mi to lekarstwo. PASKUDNE!!!!!!!!!!!!   jęzor  wstyd 
Następna paskudna rzecz to burze. W niedzielę biegiem wracałem ze spaceru do domu. To był najkrótszy mój spacer, zaledwie 5 minut. Bałem się tych błyskawic i grzmotow. Nie ma jak ciepły domek. 
  W niedzielę również odwiedziła nas przyjaciółka mojej Pani, ta od wierszyka. Byliśmy na wspaniałym spacerku, no i odbyła się sesja fotograficzna. Muszę się pochwalić nowymi zdjęciami.
To ja i przyjaciołka mojej Pani.  hehehe 
Tutaj też ja - przytulam się do gościa. 
Może jak będę tak żałośnie się przyglądał naszemu gościowi to dostanę coś smacznego?  luzak 
Podjadłem smakołykow i teraz odpoczywam...
... raczej śpię.  ziew 
No dobra koniec tych zdjęć. Proszę mi nie błyskać fleszem po oczach.  wrr 

20 lipca 2008r. - Malowanie.
  Od środy w naszym mieszkanku trwa malowanie. Pani postanowiła wreszcie zmierzyć się z kuchnią. Nie posłuchała rady znajomej, że wystarczy tylko przetrzeć szmatką ściany i kuchnia będzie jak nowa. Może jej, lecz nie nasza.  Nasza kuchnia nie widziała pędzla od prawie 10 lat. Teraz pomalowana jest na kolor "łany pszenicy", bardzo ładny żołciutki kolorek  hehe.
  A ja przez ten czas czułem się nieswojo. Na początku bałem się, że Pani może chce się mnie pozbyć. Nie bylem w stanie zrozumieć tego całego zamieszania. Już się nie boję i znowu jestem sobą  diabełek . 
  Bardzo ważna wiadomość - na każdym spacerku Pani pozwala mi chodzić bez smyczy, no nie przez cały czas, ale mogę się wybiegać. Słodkie życie!  luzak 
   A poniżej przedstwiam skrapka, który moja Pani wykonała według instrukcji JPO. Ta Pani super tłumaczy jak robić takie rożne rzeczy. W dziale linki wkleję adres do jej stronki  hehe .

Pomysł i przepis na wykonanie: JPo
25 lipca 2008r. - Akcja "Kurczak".
  Minęło trochę czasu od ostatniego mojego wpisu. Nic ciekawego się nie działo. Mija mi powoli katarek i robę się coraz bardziej wybredny. Najbardziej smakuje mi kurczak. W zeszłym tygodniu udało mi się porwać z  blatu całe udko kurczaka. A oto jak to było: 
  Jak już wcześniej wspomniałem w zeszłym tygodniu było u nas w mieszkanku małe malowanie. Jedna z moich Pań zapomniała odstawić stołek od bufetu, więc skorzystałem z okazji i porwałem całe udko kurczaka. Oczywiście musiałem poczekać na odpowiedni moment, tzn, Pani musiała wyjść z kuchni. A potem to był tylko skok na stołek, oparcie się lapkami o blat i powchwycenie kurczaka w zęby, a na sam koniec sprint ze zdobyczą. Niestety musiałem pochwalić się jakim jestem dobry myśliwym i Pani zabrała mi to co pozostało z udka, mianowicie smaczne kostki. Ale co tam i tak było fajnie. Niestety Panie teraz bardziej się pilnują i gdy jedzonko jest na stole to odsuwają stołek.


30 lipca 2008r. - Przygody Gucia w ogrodzie.
  Sobota obfitowała w wiele wydarzeń. Po czwartej pojechałem z moją Panią na szkolenie jednak trener powiedział, że jeszcze się nie nadaję na zajęcia w grupie i wyznaczył mi termin na poniedziałek rano. Po szkoleniu pojechaliśmy na prażonki do rodziny mojej Pani. Ale fajnie było   hehe . Przede wszystkim mogłem biegać i biegać po ogrodzie cały czas bez smyczy, i wąchać ile tylko chciałem, a zapachow było, oj było wiele. Wspaniale pachniały prażonki aż mordkę lizać. Trochę się zdziwiłem widząc taki dziwny garnek na ognisku .Dlaczego ludzie nie gotowali tego w domu tylko w ogrodzie? Przecież w domu mają takie kuchenki do gotowania! Kto zrozumie tych ludzi? 
A oto ten garnek i ja przyglądający się ogniowi. 
Potem robiłem strasznie słodkie minki, żeby dostać coś smacznego. Oczywiście zawsze coś dostałem. Praktyka czyni mistrza. luzak 
Po prażonkach były grilowane kiełbask, kaszanka i banany. Ależ Ci ludzie lubią jeść!  I tym razem też dostałem trochę smakołykow. Całkiem smaczna była ta kiełbaska.
Oprocz jedzenia, biegania i wąchania miałem jeszcze wiele innych rzeczy do robienia. Na przykład podgryzanie nog wujka mojej Pani lub bawienie się z mężem kuzynki Pani. Fajnie się z nm bawiło i na dodatek wziął mnie na spacerek, na ktorym poznałem dwa pieski. Pragnę zaznaczyć, że nie szczekałem na nie i kulturalnie się zachowywałem.
Wieczorem tuż przed powrotem wypatrzyłem w ogrodzie takie dziwne zwierzę. Nie wiedziałem co to jest, więc postanowiłem przeprowadzić badania. w tym celu użyłem następujących instrumentow badawczych: nos, pyszczek, łapy. A oto raport z przebiegu badań:
Po zauważeniu dziwnego stworzenia natychmiast użyłem łapek w celu szybkiego dotarcia do obiektu badawczego. Następnie użyłem nosa by obwąchać to coś. Stworzenie przemieszczało się skokami, więc miałem lekkie trudności z pochwyceniem badanego obiektu. Wreszcie po kilku probach udało mi się pochwycić w zęby badany obiekt. Jednak jak  szybko go chwyciłem, tak szybko wypuściłem. W pyszczku poczułem coś dziwnego i strasznie zacząłem się ślinić. Nie znacie mnie jednak jeśli sądzicie, że się poddałem. Postanowiłem przeprowadzić badanie do końca. Ostatecznie moja Pani postanowiła zastopować moje zapędy naukowe i odciągnęła mnie od badanego obiektu. Dowiedziałem się od mojej Pani, że to była ropucha i to coś co podrażniło moj pyszczek, to substancja ktorą ropucha wydziela  w obronie. Wniosek po przeprowadzonym badaniu jest jeden:
  • Należy trzymać się z daleka od ropuch. Można szczekać, nie należy brać do pyszczka.  idea


Obiekt badawczy. 
Ja przeprowadzający badanie naukowe.
   I tak się skończyły moje sobotnie przygody. Po powrocie poszedłem spać i spałem sobie słodko aż do rana.
   W poniedziałek byłem ponownie na szkoleniu. Było całkiem sympatycznie. Jeszcze trzy spotkania i koniec szkolenia. Za to wieczorkiem spotkałem kilka pieskow i nawet się z nimi zaprzyjaźniłem. Najlepiej bawiło mi się z Molą i Kamą. Mola też jest znajdą i moją rówieśniczką. Jej Pan znalazł ją w lesie gdy była małym szczeniaczkiem. Kama ma cztery miesiące i strasznie lubi się bawić, Mola też. Po 30 minutach biegania byłem tak zmęczony, że w domku poszedłem natychmiast spać. 

29 sierpnia 2008r. - Sprawozdanie sierpniowe.
Witam po baaaaaaaaaaardzo długiej przerwie. Sierpień był stosunkowo spokojny i nic wartego wspomnienia się nie działo.  Muszę pogrzebać łąpką w pamięci żeby sobie przypomnieć jakieś ciekawe wydarzenia.
Już wiem! W sierpniu skończyłem szkolenie i w sobotę jadę na wręczenie dyplomow. Nauczyłem się paru pożytecznych rzeczy, ale cały czas jeszcze muszę ćwiczyć, tylko dlaczego na spacerach?
Warto wspomnieć, że stałem się mistrzem w porywaniu jedzenia, zwłaszcza słodkości i wędliny. Pamiętacie przygodę z porwaniem udka kurczaka  hehe . Ostatnio udało mi się zjeść w pośpiechu przepyszny miodownik. Pani zapomniałą się i zostawiła ciasto w miejscu łatwo dostępnym, więc ja nie tracąc czasu spałaszowałem w pośpiechu smakołyk. Kiedyś też ukradłem Pani wędlinę z kanapki i tak w ogole poluję na wszelkie jedzenie, ktore jedzą ludzie. Coż poradzę na to, że tak pięknie pachną ich potrawy  ważniak .
Wiem, że robię źle, ale mam już dość suchej karmy, ktorą karmi mnie moja Pani. Nagle przestała dawać mi pyszne gotowane mięsko a dostaję jakieś twarde jedzenie.  Mam pewne przypuszczenia, lecz nie wiem czy dobrze kojarzę. Otoż od pewnego czau strasznie gryzłem się w ogon, aż wygryzłem sobie sierść. Swędziało więć drapałem, a konkretnie gryzłem. Pani zabrała mnie do weterynarza i zabroniono mi dawać gotowane jedzonko. W zamian dostałem suchą karmę - jagnięcinę z ryżem. No i tyle. Tylko co ma ogon do jedzenia? Moja Pani mowiła, że jestem przebiałkowany. A co to takiego? Och ci ludzie, zawsze coś wymyślą, żebym nie mogł najeść się smakołykow. Chociaż słyszałem, że dostanę dzisiaj wyjątkowo gotowaną wołowinkę, ale wolę nie robić sobie nadziei, będę się cieszył jak dostanę. hihi  
Chciałem wspomnieć jeszcze o jednym dziwnym zachowaniu ludzi. Wiecie że my pieski kochamy rożne zapachy i od czasu do czasu lubimy zabrać jakiś zapach ze sobą, więc się tarzamy w tym czymś co tak faaaaaaaaantaaaaaaaaaaastycznie pachnie. A co ludzie wtedy robią? Pędzą z nami do domu, wrzucają nas do wanny z ciepłą wodą , maltretują prysznicem i jakimś pieniącym środkiem na ktory mowią szampon. Potem jest wycieranie i zakaz wskakiwania na kanapę. A tak pięknie przecież pachniałem gdy w poniedziałek wytarzałem się w wyjątkowo "atrakcyjnej" kupie. Dobrze, że nie widzieliście mojej Pani, była wściekła (dobrze, że jestem zaszczepiony przeciwko wściekliźnie).  I jak tu dać sobie radę z tymi ludźmi, sami się perfumują a nam nie wolno. Kto ich tam zrozumie. co? 
A zapomniałem powiedzieć, że się zakochałem.  Jest pewna psia dziewczyna na osiedlu, ktora bardzo mi się  podoba, jednak nie wiem w ktorym bloku mieszka. Więć wącham i możę mi się uda znaleźć jej dom.
Trzymajcie za mnie łapki.   luzak 



13 września 2008r.
Nadal szaleję. Trzeba przecież było wykorzystać ostatnie ciepłe dni  hehehe . W domu czasami jestem grzeczny, ale na dworze niestety zachowuję się niegrzecznie. Na dworze szczekam na inne psy, uciekam Pani ze smyczy i zjadam wszystko co popadnie. Ale i tak mnie kochają. serce 


21 września 2008 - Górska wspinaczka, czyli skakanie po meblach.

    Bardzo ostatnio polubiłem sporty ekstremalne. Nie tracę ani chwili i ciągle ćwiczę skoki, wspinanie się oraz szybkie zejścia z róznych mebli i parapetu. Może jak poćwiczę więcej to zagram w "Yamakashi 3"? Kto wie?  myśli Niestety moje wybryki niezbyt podobają się moim Paniom. No cóż trudno! Żeby zostać mistrzem trzeba ćwiczyć !!!! oczko 


28 września 2008r. - Wspomnienia

A oto Pan, którego nie zdążyłem już poznać. Wiem, że strasznie lubił psiaki. 

Ramki ze strony
zdjęcie moje
elementy skrapka ze strony http://ledigiscrapdemel.canalblog.com/

7 października 2008r. - Witaj październiku.
   Przyszła jesień i niestety zaczynają mi marznąć łapki. Jak ja nie lubię mieć mokrych łapek, a zwłaszcza wycierania ich. Zrobiłem się też większym śpiochem i bardzo często wyleguję się w ciągu dnia na łóżku mojej Pani.  No cóż dopadła mnie jesienna nostalgia. Oprócz tego mam jeszcze jeden problem, mianowicie wciąż jestem zakochany a Pani nie pozwala mi biegać z nosem przy ziemi tam gdzie chcę. Te spacerki na smyczy bardzo mi nie pasują.  
   Panią moją też dopadły jesienne nastroje i chyba zauważyła, że zrobiłem się śpiochem  hehehe .
ramka psp, czcionka Mistral, resztę Pani wykonała sama

10 października 2008r. - Lisek.

    Moja Pani zaadoptowała wirtualnie bezpańskiego pieska Liska.  Biedny psiak nie mia łatwego życia i teraz szuka domu, w którym znajdzie miłość i opiekę. Jeżeli spodoba Ci się Lisek zapraszam na stronę fundacji
    Lisek znalazł tam tymczasową opiekę, jednak strasznie tęskini za własnym nowym domkiem. A oto skrapek z informacją o Lisku oraz ink z informacją o fundacji:
Prawda, że jest śliczny  haha  
Wszystkie elementy Pani wykonała sama. Zdjęcie Liska ze strony  wspomnianej powyżej Fundacji.
25 października 2008r. - Niedzielne leniuchowanie.
Ostatnią niedzielę spędziłem dość leniwie. Wylegiwałem się na łóżku, przewracałem się z boku na bok i pokazywałem brzuszek.  luzak  Czasami chwilkę się pobawiłem i znowu brałem się za leniuchowanie. Pani też leniuchowała, ale chyba dlatego, że nie czuła się najlepiej. 
Tubki PSP, resztę Pani wykonała sama.
    Za to w tygodniu byłem okropny. Dostałem parę razy klapsa , no i zgrzeczniałem.  Pani znalazła na mnie sposób, jak za bardzo szaleję, to pokazuje mi kaganiec i przechodzi mi ochota na złośliwości. 


    Od piątku postanowiłem, że będę grzeczniejszy. Pani nie było w domu i bardzo się za nią stęskniłem.  buuu Wiem, że była w domu druga Pani, ale to nie to samo. Tęskniłem. Gdy Pani wróciła z kina to zabrała mnie na spacer, a potem cały czas leżałem przy mojej Pani i obgryzałem kostkę, którą wcześniej Pani mi kupiła, taką dużą.  hehe  Jaki miły wieczór. 




   Dzisiaj a spacerku też byłem grzeczny. W domku rano byłem mniej grzeczny. Wskoczyłem na stół i dostało mi się słowem po uszach.  buuu W miseczce leżały orzechy włoskie, a ja tak bardzo lubię je gryźć!  diabełek Tak się zastanawiam czy ze mną wszystko jest w porządku?   Skąd ta zmiana nastrojów? Przecież już się odkochałem.  sceptyk  co? 




    Zbliża się 1 listopada i moja Pani troszkę zrobiła się smutna, ponieważ nie ma już Pana i Maksia. Pani mówi, że mimo wszystko cieszy się, że jestem ja.

Bratki ze strony http://www.sxc.hu/, czcionka Monotype Corsiva, pozostałe elemety Pani wykonała sama.




26 października 2008r. - Zagadka.

Przyjaciółka mojej Pani odwiedziła dzisiaj mój blog i napisała dla mnie śliczny wierszyk, w którym przedstawiony jestem z "najlepszej" strony. Szkoda, żeby "marnował się" w księdze gości.  hehe 


Zagadka  luzak : 

Cztery łapy, morda słodka a maniery z wyższej sfery 

Ogon jak wiewiórcza kita - merda nim gdy chce powitać 

Czarny cały niczym heban, gotów pomóc kiedy trzeba 

Bardzo dobrze wychowany -przez swą panią tresowany 

Pewnie już wiesz któż to jest .......................... 

Nie wiesz ? trudno ................. nie powiem .......................

Zmiana czasu.

Moja Pani nie może dzisiaj spać i zamiast rzucać się z boku na bok siedziała przy komputerze i robiła skrapki. Ten oto przedstawiam moje ulubione zajęcie pomiędzy brykaniem a spacerami, no i oczywiście nie sypiam na oknie tylko w moim mięciutkim psim "łóżeczku". 
Zdjęcie wykorzystane jako tło ze strony http://www.sxc.hu 

reszta mojej Pani.


28 października 2008r. -  Byłem grzeczny!!!

Pragnę wszystkim ogłosić, że dzisiaj byłem grzeczny,  a Pani mnie pochwaliła i wygłaskała. Czasami potrafię zaskoczyć nawet sam siebie, no i ludzi też.   myśli  hehe 
Okolica, w której mieszkam.

Moja Pani nie może spać po nocach i bawi się "grafiką". Ostatnia praca przedstawia okolicę niedaleko naszego miejsca zamieszkania, jakieś 12 kilometrów od naszego domku. Prawda, że ładne mamy krajobrazy? 
czcionka FancyPants, amonit ze strony http://www.sxc.hu, reszta mojej Pani

1 listopada 2008r. 

Dzisiaj 1 listopada. Smutny dzień dla mojej Pani. Rano Panie poszły na cmentarz zapalić znicze na grobie Pana.  Niestety pieskom nie wolno tam chodzić, więc musiałem zostać w domu. Przez cały dzień Pani jest drażliwa i smutna. Pani jest też smutno, ponieważ nie ma  Maksia. Przytulę się do niej, to może się poczuje lepiej? 

Deseń, tekstura PSP, czcionka Ticket CapitalImpressed, reszta mojej Pani.
A tu troszkę weselsze wspomnienia. Moja Starsza Pani z sisotrą na spacerze latem. Niestety mnie tam nie było, musiałem zostać w domu, ale potem poszedłem na długi spacerek.
Czcionka Rhumba Script, reszta mojej Pani.
2 listopada 2008r. - Inwentaryzacja.
Ale z tej mojej Pani gapa!  Zapomniała pochwalić się, że na Forum Dziadka Janka zdobyła 2 miejsce wraz Marzeną w wyzwaniu zestawu. Oto dyplom: 

9 listopada 2008r. - Nowa obroża.
 Wczoraj moja Pani kupiła mi obroże uzdową, no i mam przekichane.  wściekły  Obrożę tę zakłada się na pyszczek i gdy ciągnę, to zaciska się i powoduje dyskomfort. Co za dziwne słowo dyskomfort, sceptyczny  to coś po prostu przypomina kaganiec, tylko z taką różnicą, że mogę otwierać pyszczek. Jestem teraz przykładem czteronożnej grzeczności (tak w 70 procentach) i zacząłem nawet reagować na komendy.  jęzor Tak nie może być!!!!!!!!!!!! Przecież zawsze byłem zawadiacką duszą, a takie zachowanie nie przystoi zawadiakom. Spokojnie! Ja już coś wymyślę. luzak  Wróciłem właśnie z wieczornego spacerku i idę spać. Może przyśni mi się jakieś tozwiązanie tej sytuacji. Dobranoc.  papa 

23 listopada 2008r. - Gucio nasza gwiazda.
Wieczorem byłem na baaaaaaaaaaaardzo fajnym spacerku. Pobiegałem sobie jak szalony. Kopałem w śniegu, biegałem w kółko i za śnieżkami, spotkałem szalonego psiaka Kali i tak w ogóle było fantastycznie.
A oto jak moja Pani upamiętniła nasz pierwszy wspólny śnieg. Oczywiście jestem tam ja w roli głównej, jak gwiazda filmowa  luzak 

Czcionka Gidyup, pędzle śnieżynki ze strony www.deviantart.com , reszta mojej Pani.
Przyszła zima.
Wczoraj zawitała do mojego miasta zima. To jest nasza pierwsza zima razem. Chyba polubię tę porę roku  hehe . Uwielbiam biegać po śniegu, łapać śnieżki, kopać w śniegu i tak w ogóle jest fajnie. Nie jest jeszcze tak bardzo zimno i łapki mi nie marzną. Z resztą jak mogą mi łapki zmarznąć, jeśli cały czas biegam  luzak . 
Dzisiaj też sobie troszkę poszalałem na śniegu. Byłem z Panią w garażu i zrobiliśmy małą rundkę samochodem po osiedlu. Ostatnio moja Pani miała kłopoty z akumulatorem i teraz nawet jeśli nigdzie nie jedzie, to i tak chodzimy do garażu odpalić samochód i podładować akumulator. Potem pobiegłem odwiedzić Maksia, lecz niestety nie było go na placu. Pewnie w taką pogodę śpi w budzie albo w domku. Trudno  żal . Potem pobiegłem odwiedzić Kamę, moją obecną narzeczoną, jednak jej też nie było. Dzisiaj nici ze spotkań towarzyskich  gniew . No może nie tak całkiem. Rano spotkałem się z Whitkiem, kilkumiesięcznym szczeniaczkiem, który mieszka na naszym piętrze. 
W czasie spaceru Pani porobiła trochę zdjęć ze spaceru. Zapraszam do galerii 

Co to takiego? 
Zawsze trzeba być czujnym, zwłaszcza gdy coś takiego białego lata w powietrzu!
Widać po pyszczku, że porządnie zapoznałem się ze śniegiem. 
Oj zaczyna porządnie wiać. 
Poniżej jeszcze kilka zimowych zdjęć.
Powyżej - z wizytą u narzeczonej. 
Oj wiało i sypało !!!
24 listopada 2008r. - Zimowa nostalgia.

Dzisiaj moją Panią znowu dopadła  nostalgia, tym razem zimowa wstyd i wspomnienia, które zaowocowały skrapkiem z Maksiem. 
A ja nadal cieszę się śniegiem i na spacerkach biegam jak szalony. Po powrocie do domu też jest fajnie, ponieważ Pani nie musi mnie wycierać - śnieg nie klei mi się do futerka.  hehehe 
Czcionka Rhumba Script
pędzle ze strony http://www.deviantart.com
zdjęcie tła http://www.sxc.hu
sznurek PSP
reszta mojej Pani

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz